Woodstock

Kontynuując festiwalowe lato wybrałem się na Przystanek Woodstock. Pociąg z Bielska miał wolne miejsca siedzące do samego Kostrzyna. Ludzie weseli, przyjaźni, pijani, częstowali marihuaną i wymiotowali. W trakcie podróży wyłożyłem swoje teorie uroczym koleżankom, numerów nie dały. Przywitał mnie krakowski rudzielec. Miejsca koło znajomych zajęte, rozbiłem się na wzgórzu. Poszedłem zwiedzać. Dantejskie sceny. Za dużo ludzi, wielu mających za cel maksymalne sponiewieranie się. Dołączyłem do śpiewania „Haribo, Gouranga…” i takie tam. Fajna zabawa, ale późno, idę spać. Krew odpływała mi do nóg, ale ukołysał mnie dubstep ze sceny. Wstałem rano bo gorąco. Złe warunki sanitarne, myję się w natryskach. Odwiedzam rozmaitych znajomych (pozdrawiam Kielce). Kupuję nbomki. Idę na Big Cyca. Znam utwory, ale mnie nie biorą. Nadeptuję takiej jednej na nogę, okazuje się znajomą znajomej. Idziemy do niej na „Swiętą Górę” ASP. Częstują dwoma buszkami khatu. Przyjemnie, lekko trawiaście, bardziej pobudzająco, ale co ja tam mogę mówić po dwóch buszkach. Idę do krakowskiego rudzielca. Słuchamy Mazowsza i Goorala (DJ z BB). Super pomysł, no i mogę się pobujać przy elektronice, a nie rocku. Poleciałem odebrać byłą i jej małą siostrę z dworca. Rock’n’roll już był, drugs niby też, więc doszedł trzeci element 🙂 Nazajutrz zwiedzamy ASP. Wojewódzki poucza, jestem na to za mądry. Idziemy na miasto, nieco wytchnienia od skwaru. Wracamy popoludniu. Uczymy się medytować, słuchamy wykładu guru, pytam go o wolną wolę i duszę. Młoda narzeka i rezygnujemy z głównej sceny. Zmęczony upałem zasypiam wcześnie. Ostatni dzień zacząłem od wykładu Wołoszańskiego w II wojnie. Potem intensywna Zumba i warsztaty poetycko-erotyczne, na których była się była obraziła. Idę sam do miasta na kebaba. Popsuty ekran dotykowy, tracę kontakt ze światem. Wracam spalony (słońcem). Godzę się z byłą (obecną?). Idziemy na górkę oglądać Huntera. Zagaduje do nas wylewny Marokańczyk, a potem Niemka. Oglądamy cośtam jeszcze, dziewczyny pakują się i odprowadzam je. Wracam na Kaiser Chiefs. Dobry koncert, ale Owsiak krytykuje że stawiali wymagania, a nie polecieli na piękne oczy i wzniosłe słowa. Trafiam na znajomych z akademika. Na scenę wchodzą świetni elektroniczni murzyni z Macedonii.  Moją uwagę przykuwa taniec rudzielca przy kości. Zdobywam się na odwagę i nieco z nią wywijam. Lecę się spakować, bo podobno trudno z wejściem na peron, ale zasypiam. Budzę się rano, lecę do toja na kupę, akurat wróciłem do namiotu gdy lunął deszcz. Przeczekałem, spakowałem, zdążyłem na pociąg i dzięki kooperacji z młodą zdolną damą, zdobyłem miejsce siedzące. Powrót męczący, ale od Wrocka luz.

Woodstock jest niesamowicie upolityczniony. Używając kruleskiej terminologii, to Mekka niewierzących socjalistów. Wojewódzki jechał na PiS i Godsona. Co krok unijna propaganda i przyjaźń niemiecko-polska. Wykłady o homoseksualizmie, prezerwatywy, satanizm i tolerancja. Wyrzucono przystanek Jezus. Fajnie, bo KK w końcu gdzieś nie ma instytucjonalnego wsparcia. Wioska Kryszny kwitnie. Był incydent z Miecugowem bitym przez kuca Axelio, którego Osiak nazwał fanatykiem religijnym. Pewnie z mediów wiecie więcej ode mnie. Niby oficjalnie „stop narkotykom”, ale była ich masa (głównie tego najszkodliwszego – alkoholu). Powszechny deficyt zioła zrodził hordy zioło-żebraków. Woodstock jest mocno lewicowy, a bawiąca się na nim nihilistyczna młodzież za wzór służyć nie może. Reasumując – warto się wybrać 🙂

Ten wpis został opublikowany w kategorii Rzeka świadomości i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Woodstock

  1. dupa456 pisze:

    Co to ma byc za opis woodstocku gosciu jak jechales na woodstock tylko po to zeby opisac jakies pierdoly to nast razem sie zastanow co piszesz i o kim piszesz bo w tym pociagu jechalem z toba…

Dodaj komentarz